Rozważając ostatnio swoje młode życie, dochodzę do wniosku, że człowiek i jego egzystencja to wielka tajemnica. Jakby całkowicie spowiły mnie słowa Marii Dąbrowskiej: „człowiek jest tajemnicą – z tajemnicy przybywa i w tajemnicę odchodzi”. Od dziecka chciałam wszystko zrozumieć i wszystko wiedzieć i już wtedy okazywało się, że to niemożliwe. Świat wcale nie chce się odkryć przed nami. Sami musimy więc sobie jakoś radzić i szukać oparcia.
Nasze życie jest niezwykle ulotne i kruche. Już parę ładnych wieków temu Daniel Naborowski napisał: „Godzina za godziną niepojęcie chodzi/ Był przodek, byłeś ty sam, potomek się rodzi”. W tym względzie nic się nie zmieniło. Czasu nikt nie zatrzymał. Wciąż się rodzimy, starzejemy i umieramy. Jakiż więc sens naszego istnienia? Po co to wszystko?
Trudno dać jednoznaczną odpowiedź, po co żyjemy. Niepodważalne jest jednak to, że kolejnej szansy nikt z nas nie dostanie. Jeżeli teraz zmarnujemy swoje życie, będziemy tylko „próbować”, to już nigdy tego nie zmienimy. Warto więc, wydaje mi się, przyjąć już teraz postawę aktywną i całym sercem (i nie tylko!) uczestniczyć – jakby to powiedział Konstanty I. Gałczyński – „w naszym małym budowaniu”.
„Możesz, więc wpłyń na bieg lawiny” – zachęca nas noblista, Czesław Miłosz. „Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach” – dodaje Zbigniew Herbert. Myślę, ze warto ich posłuchać. Życie mija bowiem nieubłaganie szybko. Ludzie słysząc te słowa, zapominają jednak, że odnieść je także możemy do zwykłych, ziemskich spraw:
„I nie myśl, jak cię nauczyli w świecie
świątecznych uczuć, świąteczni czciciele!
I nie mów, ziemskie iż są marne cele –
Lecz żyj – raz – przecie !...”
Tak, Cyprian Kamil Norwid zapewne ma racje – „żyj”, w końcu to tylko raz się przydarza. Żyj, choćby nawet prawdą było to, co mawiał Kubuś Fatalista do swojego pana w książce Diderota, „wszystko jest zapisane w górze”.
„Świat, w którym żyjemy jest światem wartości” – w jednym ze swoich artykułów napisała M. Tolarczyk, uzupełniła swoją wypowiedź także tym, że „to wartości w gruncie rzeczy nadają kształt życiu człowieka, a jego egzystencji głębszy sens”. Uważam, ze każdy słowa te powinien dobrze zapamiętać. Nie chcę wyliczać teraz, jakimi wartościami należy się kierować, żeby nasze życie – raz tylko przeżyte! – było pełne i cenne. Pragnę jedynie każdemu uświadomić, że „dobro i zło muszą istnieć obok siebie, a człowiek musi dokonywać wyboru”, cytując za M. Gandhim. Nie możemy istnieć bez wartości i opowiadania się po którejś ze stron – dobra lub zła. Tym bardziej, że „rozwój techniki oraz naznaczony jej panowaniem rozwój cywilizacji współczesnej domaga się proporcjonalnego rozwoju moralności i etyki”, jak słusznie stwierdził Jan Paweł II.
Jako, że przywołując także słowa papieża Polaka, „życie określa się i wartościuje poprzez wewnętrzny kształt miłości”, nie zapominajmy i o tym uczuciu w naszym życiu. Matka Teresa z Kalkuty twierdziła, że „największym złem jest brak miłości” i trudno nie przyznać jej racji. Z drugiej jednak strony nie zapominajmy, że „miłości się nie szuka, jest albo jej nie ma” (J. Twardowski) i nic na to nie można poradzić”. Jak bowiem „nie można żyć na próbę” tak „nie można kochać na próbę”.
Nasze życie jest niezwykle ulotne i kruche. Już parę ładnych wieków temu Daniel Naborowski napisał: „Godzina za godziną niepojęcie chodzi/ Był przodek, byłeś ty sam, potomek się rodzi”. W tym względzie nic się nie zmieniło. Czasu nikt nie zatrzymał. Wciąż się rodzimy, starzejemy i umieramy. Jakiż więc sens naszego istnienia? Po co to wszystko?
Trudno dać jednoznaczną odpowiedź, po co żyjemy. Niepodważalne jest jednak to, że kolejnej szansy nikt z nas nie dostanie. Jeżeli teraz zmarnujemy swoje życie, będziemy tylko „próbować”, to już nigdy tego nie zmienimy. Warto więc, wydaje mi się, przyjąć już teraz postawę aktywną i całym sercem (i nie tylko!) uczestniczyć – jakby to powiedział Konstanty I. Gałczyński – „w naszym małym budowaniu”.
„Możesz, więc wpłyń na bieg lawiny” – zachęca nas noblista, Czesław Miłosz. „Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach” – dodaje Zbigniew Herbert. Myślę, ze warto ich posłuchać. Życie mija bowiem nieubłaganie szybko. Ludzie słysząc te słowa, zapominają jednak, że odnieść je także możemy do zwykłych, ziemskich spraw:
„I nie myśl, jak cię nauczyli w świecie
świątecznych uczuć, świąteczni czciciele!
I nie mów, ziemskie iż są marne cele –
Lecz żyj – raz – przecie !...”
Tak, Cyprian Kamil Norwid zapewne ma racje – „żyj”, w końcu to tylko raz się przydarza. Żyj, choćby nawet prawdą było to, co mawiał Kubuś Fatalista do swojego pana w książce Diderota, „wszystko jest zapisane w górze”.
„Świat, w którym żyjemy jest światem wartości” – w jednym ze swoich artykułów napisała M. Tolarczyk, uzupełniła swoją wypowiedź także tym, że „to wartości w gruncie rzeczy nadają kształt życiu człowieka, a jego egzystencji głębszy sens”. Uważam, ze każdy słowa te powinien dobrze zapamiętać. Nie chcę wyliczać teraz, jakimi wartościami należy się kierować, żeby nasze życie – raz tylko przeżyte! – było pełne i cenne. Pragnę jedynie każdemu uświadomić, że „dobro i zło muszą istnieć obok siebie, a człowiek musi dokonywać wyboru”, cytując za M. Gandhim. Nie możemy istnieć bez wartości i opowiadania się po którejś ze stron – dobra lub zła. Tym bardziej, że „rozwój techniki oraz naznaczony jej panowaniem rozwój cywilizacji współczesnej domaga się proporcjonalnego rozwoju moralności i etyki”, jak słusznie stwierdził Jan Paweł II.
Jako, że przywołując także słowa papieża Polaka, „życie określa się i wartościuje poprzez wewnętrzny kształt miłości”, nie zapominajmy i o tym uczuciu w naszym życiu. Matka Teresa z Kalkuty twierdziła, że „największym złem jest brak miłości” i trudno nie przyznać jej racji. Z drugiej jednak strony nie zapominajmy, że „miłości się nie szuka, jest albo jej nie ma” (J. Twardowski) i nic na to nie można poradzić”. Jak bowiem „nie można żyć na próbę” tak „nie można kochać na próbę”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz